• 10 października Lotna Brygada Opozycji zorganizowała demonstrację w pobliżu placu Piłsudskiego. Przez megafon skandowali pytania i ostre w treści hasła do Jarosława Kaczyńskiego
  • Policja zabrała im nagłośnienie, a kilka osób zostało zatrzymanych. Śledczy oskarżyli ich o "naruszenie miru domowego" i "złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu kultu religijnego"
  • Nadzorujący sprawę prokurator wydał decyzję o środkach zapobiegawczych, m.in. o powstrzymaniu się od zbliżania do placu Piłsudskiego
  • Adwokat Jerzy Jurek mówi Onetowi, że postanowienie będzie zaskarżone do sądu
  • Mecenas, który potwierdza, że jego klienci zostali zatrzymani na ponad 30 godzin, ma też uwagi co do pracy policji
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

- Osobiście w mojej 10-letniej praktyce adwokackiej nie spotkałem się jeszcze nigdy z zakazem zbliżania się do placu publicznego. Tego rodzaju zakazy są zazwyczaj stosowane w stosunku do osób, pokrzywdzonych przemocą, ewentualnie jako tzw. zakazy stadionowe w przypadku ciężkich przestępstw - mówi Onetowi mecenas Jerzy Jurek, który reprezentuje kilku z zatrzymanych osób z Lotnej Brygady Opozycji.

Lotna Brygada Opozycji kontra Jarosław Kaczyński

Czego dotyczy sprawa?

10 października pisowcy oficjele tradycyjnie składali kwiaty pod pomnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Dostępu do nich bronił kordon policji. Znana z antypisowskich wystąpień Lotna Brygada Opozycji zorganizowała swoją demonstrację w pobliżu placu Piłsudskiego.

Dalszą część tekstu znajdziesz pod materiałem wideo

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kilka osób weszło na cokół z latarnią przed wejściem do Narodowej Galerii Sztuki Zachęta. Przez megafon krzyczeli w kierunku Jarosława Kaczyńskiego. - "Balbina, gdzie jest wrak?", "Prawdy nie zagłuszysz", "Balbina, kazałeś lądować bratu?", "Tu jest Polska, tu jest Unia", "Balbina, sprzedałeś Polskę Putinowi", "Targowico kaczystowska stoi tutaj wolna Polska", "Balbina, gryzie Cię sumienie?" - wylicza skandowane hasła Karol Grabski, uczestnik niedzielnego protestu i członek Lotnej Brygady Opozycji.

Policja zabrała im nagłośnienie, a kilka osób z Lotnej Brygady Opozycji zostało zatrzymanych.

Zatrzymanie na ponad 30 godzin

- Zostaliśmy doprowadzeni do radiowozów. Ja demonstracyjnie miałem cały czas podniesione ręce w gorę. Potem pojechaliśmy na Wilczą, gdzie przez 12 godzin spisywano protokoły. Później zostałem wywieziony na dołek na Żytnią - relacjonuje w rozmowie z Onetem Grabski.

- Dostałem dwa koce, poduszkę i materac. O 7 rano dostałem śniadanie - cztery kromki tostowego chleba i serek topiony. To było wszystko, co dostałem do jedzenia przez ponad 30 godzin zatrzymania. Wspólnie z zatrzymany kolegą dostaliśmy też na dwóch półtora litra wody, a resztę dopijaliśmy z umywalki w toalecie - dopowiada.

Grabski mówi, że później został przewieziony na "czynności do prokuratury", a wypuszczono go o godzinie 20.

Śledczy oskarżyli ich o "naruszenie miru domowego" i "złośliwe przeszkadzanie publicznemu wykonywaniu kultu religijnego". Grozi za to do dwóch lat więzienia.

Nadzorujący sprawę prokurator wydał też decyzję o środkach zapobiegawczych. Podejrzani muszą stawiać się m.in. raz w tygodniu na komisariacie.

"Nadużycie prawa poprzez instrumentalne zastosowanie wyrwanego z kontekstu przepisu"

Prokurator w swojej decyzji pisze również o powstrzymywaniu się "od zbliżania na odległość mniejszą niż 400 metrów od krawędzi placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie podczas odbywania się uroczystości, obrzędów religijnych w pobliżu Pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskich".

Jak ocenia taki środek zapobiegawczy mecenas Jurek? - Podstawą nałożenia na członków Lotnej Brygady Opozycji tego obowiązku w ramach tzw. środka zapobiegawczego – dozoru policji jest formalnie art. 275 par. 2 Kodeksu postępowania karnego. Głosi on, że na osobę oddaną pod dozór policji można nałożyć m. in. zakaz przebywania w określonych miejscach, a także inne ograniczenia swobody oskarżonego. Przepis ten należy jednak stosować w powiązaniu z innymi przepisami, w tym art. 249 1 Kodeksu postępowania karnego. W przypadku występków, czy spraw o lżejsze przestępstwa środki zapobiegawcze mają na celu wyłącznie zabezpieczenie toku postępowania, czyli np. uniknięcie oddziaływania na świadków, czy mataczenia - zwraca uwagę mecenas

- Środki zapobiegawcze nie mogą natomiast być stosowane w celu zapobiegnięciu popełnienia nowego „przestępstwa”. Dlatego wydane postanowienie oceniam jako nadużycie prawa poprzez instrumentalne zastosowanie wyrwanego z kontekstu przepisu - dodaje mecenas.

"Jarosław Kaczyński na pewno jeszcze nas usłyszy"

Adwokat mówi Onetowi, że postanowienie będzie zaskarżone do sądu. - Tak, by członkowie Lotnej Brygady Opozycji mogli swoim zwyczajem odbywać zgromadzenia publiczne w wybranym przez nich miejscu i czasie, czy to się podoba władzy, czy nie.

Mecenas Jurek, który potwierdza, że jego klienci zostali zatrzymani na ponad 30 godzin, ma też uwagi co do pracy policji. - W mojej ocenie zatrzymanie było bezzasadne, bowiem są to osoby działające publicznie od wielu lat, doskonale znane interweniującym funkcjonariuszom. Członkowie Lotnej Brygady Opozycji zawsze stawiają się na liczne wezwania policji oraz sądów – nie było w ich przypadku najmniejszej obawy ucieczki lub ukrycia się. Zatrzymani skarżyli się na warunki zatrzymania, w tym m. in na nieotrzymanie regulaminowych posiłków oraz wszechogarniający brud w pomieszczeniu dla zatrzymanych.

Adwokat jest też przekonany, że czas trwania zatrzymania przekroczył konieczną miarę. - Przedłużenie zatrzymania na noc i cały kolejny dzień miało na celu wyłącznie dokuczenie moim klientom. Złożone jeszcze w dniu 10 października zażalenia na zatrzymanie z żądaniem natychmiastowego zwolnienia, nie zostały przedstawione przez Policję do Sądu, co jest naruszeniem art. 246 2 k.p.k. oraz art. 41 ust. 2 Konstytucji RP.

Z kolei Grabski komentuje: - Mamy 7 dni na odwołanie się od tej decyzji prokuratora. A Jarosław Kaczyński na pewno jeszcze nas usłyszy.