Wskaźniki gospodarcze niby napawają optymizmem, ale nie każdemu dobrze się dzieje.
W pierwszy poniedziałek września będziemy obchodzić kończące sezon letni (i grillowy) Święto Pracy. Teoretycznie 156 milionów Amerykanów ze stałym zatrudnieniem ma powody do radości. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie 3,7 proc. czyli brakuje mu zaledwie promila do najniższego przez minione pół wieku. Niestety nie wszyscy, którzy chcieliby pracować w pełnym wymiarze godzin, znajdują coś dla siebie.
Jak to wygląda w liczbach?
2,1 procent
sięga poziom bezrobocia w przodującym pod względem zatrudnienia Vermoncie. Druga jest Dakota Północna (2,3 proc.). Licząc od dołu listy, najgorzej mają obywatele Alaski – 6,4 proc i stołecznego Dystryktu Kolumbii – 5,6 proc.
mieszkańców USA przyznaje, że praca stanowi dla nich główną przyczynę stresów.
86 procent
osób w wieku 25-34 lat z wykształceniem wyższym dostało etat. W przypadku wykształcenia niepełnego wyższego odsetek wynosi 80 proc., średniego – 72 proc., średniego bez matury – 57 proc.
14
dolarów na godzinę muszą zagwarantować pracodawcy z Waszyngtonu najniżej opłacanym, niewykwalifikowanym podwładnym. Minimum federalne to 7,25 dol./godz.
32
stany ustawowo wprowadziły wyższą stawkę płacy minimalnej niż wyznaczona przez Kongres USA.
369 832
miejsca pracy zlikwidowały od początku roku amerykańskie firmy. O 35,8 proc. więcej niż przez pierwsze 7 miesięcy 2018 r.
6 063 000
ludzi pobierało zasiłki dla bezrobotnych pod koniec lipca.