Gdy Robert Biedroń mówił o związkach partnerskich i równości małżeńskiej nagle uaktywnił się system przeciwpożarowy. "Prosimy o opuszczenie budynku" - zabrzmiał komunikat w warszawskiej Arenie Ursynów. - Daliście czadu, jest ogień - zażartował Biedroń, po czym całkiem już poważnie przerwał konwencję i poprosił wszystkich o opuszczenie budynku. Po chwili konwencja programowa Lewicy została wznowiona.

Przed wystąpieniem Biedronia, przemawiali Adrian Zandberg i Włodzimierz Czarzasty. Pierwszy z nich obiecywał, że Lewica zadba "o ciężko pracujących ludzi, którzy mają prawo do bezpieczeństwa".

- Dlatego w przyszłym roku podniesiemy płace minimalną do 2700 zł i wprowadzimy mechanizm, który zagwarantuje, że te niższe płace będą rosnąć szybciej - zadeklarował.

Czarzasty z kolei część swojego wystąpienia poświęcił ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobro. - Państwo prawa to nie jest państwo Piebiaka i Ziobro - powiedział, nawiązując do ujawnionej przez Onet afery w ministerstwie sprawiedliwości, która stała się powodem dymisji wiceministra resortu.

- Chciałem panu powiedzieć jedną rzecz (...) te wszystkie świństwa pana oplatają. Panie Ziobro, panie ministrze, czy to nie jest tak, że pan jest świństwogenny - powiedział Czarzasty, przypominając wcześniej samobójczą śmierć Barbary Blidy. - Chciałem panu obiecać jedną rzecz, my lewica nie jesteśmy z Platformy Obywatelskiej - stanie pan przed Trybunałem Stanu - oświadczył.

Po wznowieniu konwencji Biedroń kontynuował swoje wystąpienie. - Każdy jest równy wobec prawa, ale dziś są równiejsi. Kościół Katolicki ma więcej ziemi niż ktokolwiek poza Skarbem Państwa. Ksiądz płaci mniejszy podatek niż jego parafianin prowadzący warsztat samochodowy lub salon fryzjerski. Wprowadzimy kasy fiskalne dla księży i zlikwidujemy fundusz kościelny i opodatkujemy tacę. Wycofamy też lekcje religii ze szkół. Koniec ze wspieraniem bogatego Kościoła! - obiecał Biedroń.

(br)