Festiwal Fantastyki 14.06.2024 Poznań
pl
GościeGuests Kup bilet

Kto uratuje superbohaterów, czyli Netflix vs seriale

W październiku w odstępie kilku dni Netflix podjął decyzję o anulowaniu dwóch serialowych adaptacji komiksów Marvela. Czy amerykańska platforma stała się nowym Thanosem i czy w ślad za Iron Fistem i Luke’em Cage’em pójdą kolejne produkcje? Wszystkie dowody wskazują na to, że fani Daredevila, Jessiki Jones i Punishera nie mogą spać spokojnie. Ostrzeżenie: tekst może zawierać śladową liczbę spoilerów!

Netflix uderza pięścią w stół

Marvel, Netflix, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019

Iron Fist miał obronić K’un Lun, a nie potrafił obronić swojego serialu

Decyzja o skasowaniu Iron Fista stanowiła mniej więcej takie zaskoczenie jak tłumy ludzi na wyprzedaży w Lidlu. Historia Danny’ego Randa już od samego początku miała pod górkę. Pierwszy sezon został zmieszany z błotem – nie tylko przez krytyków, ale przede wszystkim przez widzów. O tym pierwszym niech świadczą oceny na portalach agregujących recenzje. Na Rotten Tomatoes ekranizacji komiksu udało się uzbierać zaledwie 19% pozytywnych opinii, przy średniej 4,19/10. W efekcie Iron Fist został uznany za zgniłego pomidora.

Podobny pułap ocen został osiągnięty na Metacriticu – 37 punktów na 100. I trudno doprawdy powiedzieć, że krytycy uwzięli się na ten serial. Nie jest łatwo znaleźć dobre słowo na temat głównej osi fabularnej czy większości postaci. Wiele zarzutów kierowano w stronę Danny’ego Randa, granego przez Finna Jonesa. Na podstawie jego dialogów można by nawet zagrać w grę alkoholową i pić za każdym razem, gdy wypowie „jestem nieśmiertelny Iron Fist, obrońca K’un Lun i przysięgły wróg Ręki”. Uwaga: w połowie sezonu można trafić na odwyk.

Drugi sezon również nie trafił w serca odbiorców. Choć opinie krytyków były nieco lepsze, do ideału wciąż sporo brakowało. Średnia na Metacriticu wzrosła do zaledwie 39 punktów, na Rotten Tomatoes natomiast do 54% i wyniku 5,17. Warto też porównać ruch w sieci spowodowany przez pojawienie się odcinków na platformie. Podczas premiery pierwszego sezonu na Twitterze i Instagramie pojawiło się łącznie ponad 120 000 wpisów. W dniu pojawienia się drugiego liczba ta spadła diametralnie, do poniżej 20 000. Choć Netflix nie podał oglądalności tego serialu, nieoficjalne doniesienia mówią o spadku publiczności w drugim sezonie o ponad 60%.  Decyzję o anulowaniu trudno więc uznać za zaskakującą.

Luke Cage, czyli niby dobrze…

Kilka dni później los swojego kompana podzielił Luke Cage. Bohater z Harlemu również otrzymał dwa sezony na zdobycie serc publiczności i krytyków. To drugie zadanie udało się wykonać trochę lepiej. Ponownie zwróćmy się do Metacritica i Rotten Tomatoes. Średnia ocen pierwszego sezonu ukształtowała się na poziomie 79 punktów na 100. Drugi zaś został uznany za nieco słabszy.  I tak jednak spotkał się z dość pozytywnym odbiorem krytyki – 64 punkty to poziom, o którym Iron Fist mógł tylko pomarzyć.

Świetne wyniki udało się zebrać na portalu Rotten Tomatoes. Pierwsza seria Luke’a Cage’a zebrała aż 94% pozytywnych recenzji i została średnio oceniona na 8,03 punktów w dziesięciostopniowej skali. Drugi sezon również został wysoko oceniony – 83% pozytywnych recenzji i 7,15 na 10 to naprawdę zacny wynik.

…a jednak nie do końca

Netflix, Marvel, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019

Luke Cage trafił na kogoś zdecydowanie twardszego

Skoro serial zbierał tak dobre oceny, to dlaczego postanowiono z niego zrezygnować? Tu, podobnie jak w przypadku Iron Fista, wpływ na decyzję władz Netfliksa mieli widzowie. Choć pierwszy sezon cieszył się stosunkowo wysoką oglądalnością, w drugim słupki poleciały ostro w dół. Procentowy spadek widzów pomiędzy seriami był bardzo podobny do drugiego anulowanego serialu i wyniósł aż 59%. Warto też ponownie zwrócić się do ruchu w sieci spowodowanego premierami nowych sezonów. W dniu premiery pierwszego na Twitterze i Instagramie w pojawiło się ponad 300 000 wpisów. W przypadku drugiego liczba ta spadła poniżej 50 000.

Wpływ oczywiście miały również pieniądze. Produkcja dwóch seriali pełnych efektów specjalnych nie jest tanią zabawą, zwłaszcza gdy pod uwagę weźmie się 13-odcinkowy format obu pozycji. Zresztą długość serii również wskazywano jako ich mankament. Trudno nie odnieść wrażenia, że liczbę odcinków można by zmniejszyć choćby do dziesięciu. W każdym sezonie każdej z tych produkcji znajdowało się kilka dłużyzn, które bez szkody można było usunąć. Na drodze stanęła jednak podpisana wcześniej umowa pomiędzy Marvelem i Netfliksem, która zobowiązywała platformę do stworzenia właśnie 13 odcinków.

Defenders nie do obrony

Czy pozostałe ekranizacje Marvela czeka ten sam los? Z dużą dozą prawdopodobieństwa w ślady Luke’a Cage’a i Iron Fista pójdzie The Defenders. Skoro anulowano seriale z dwoma bohaterami tego crossovera, to jego dalsza przyszłość jest raczej przesądzona. Jednak nawet bez tego kontynuacja Defendersów byłaby raczej przekreślona. Choć krytycy oceniali ten serial umiarkowanie pozytywnie – 63/100 na Metacriticu i 76% oraz 6,45/10 na Rotten Tomatoes. Oceny nie zachęciły jednak publiczności do sięgnięcia po ten tytuł. The Defenders miało najniższą oglądalność spośród wszystkich ekranizacji Marvela ze stacji Netfliksa, i to pomimo faktu, iż liczył zaledwie 8 odcinków. Odtwórcy głównych ról też nie byli specjalnie zadowoleni z efektu pracy. Wydaje się więc, że kolejna odsłona serialu nie ujrzy już światła dziennego.

Trudna sprawa pani detektyw

Netflix, Marvel, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019 Zagrożeni wydają się jeszcze dwaj bohaterowie Marvela. Zacznijmy od Jessiki Jones, która przetrwała póki co dwa sezony. Ten serial cieszy się zdecydowanie większym uznaniem wśród krytyków. Świadczą o tym oceny na agregatorach. Popatrzmy na pierwszy sezon – 81 punktów na Metacriticu i 93% oraz 8,24/10 na Rotten Tomatoes. Spadek wyników drugiego sezonu nie jest jakiś dramatycznie duży – 70 punktów na Metacriticu i 83% oraz 7,03 na RT. Widzowie jednak mieli sporo zastrzeżeń, choć głównie do drugiej odsłony. Panował szczególnie pogląd, iż wraz ze śmiercią Kilgrave’a (granego przez Davida Tennanta) spadł poziom całej produkcji, a brak głównego złoczyńcy był zanadto odczuwalny.

Tutaj także można już porównać zainteresowanie internautów oboma sezonami. W dniu premiery pierwszego w mediach społecznościowych pojawiło się ponad 300 000 wpisów. Drugiej serii towarzyszyło znacznie niższe zainteresowanie, choć 150 000 wpisów na Instagramie i Twitterze to wynik, o którym drugie sezony anulowanych seriali mogły tylko pomarzyć. Wiadomo już od kilku miesięcy, że powstaną nowe odcinki przygód pani detektyw obdarzonej nadludzką siłą. Twórcy będą jednak musieli się nie lada natrudzić, by zainteresowanie Jessicą Jones nie spadło diametralnie. Ostatnie wydarzenia dowiodły, że w przeciwnym wypadku na sentymenty nie ma miejsca i bardzo łatwo nie dostać zamówienia na kolejny sezon.

Kara może też spotkać Punishera

Rok temu na serwerach Netflksa pojawił się Punisher. Frank Castle objawił się na platformie już wcześniej – w drugim sezonie Daredevila, gdzie odgrywał jedną z kluczowych ról. Choć pomysł poświęcenia mu własnego serialu padł wcześniej, dopiero udana kreacja Jon Bernthala, która spotkała się z uznaniem krytyków i przede wszystkim widzów, przeważyła na rzecz stworzenia kolejnej adaptacji. I tu właśnie stała się rzecz najdziwniejsza – żadna z dotychczasowych Netfliksowej adaptacji Marvela nie różniła się w odbiorze przez krytykę i przez widzów. Netflix, Marvel, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019

Punisher w amerykańskich mediach nie zebrał zbyt dobrej opinii. Zwracano głównie uwagę na zbytnią brutalność serialu, co zaowocowało zaledwie 55 punktami na Metacriticu. Wyniki na Rotten Tomatoes nie różniły się zbytnio – 65% pozytywnych recenzji ze średnią oceną 6,67. To, co nie spodobało się krytykom, ujęło jednak widzów. Historia byłego żołnierza szukającego winnych śmierci jego rodziny cieszyła się stosunkowo wysoką oglądalnością – lepszą od choćby wspomnianych wcześniej Defendersów. Patrząc na ogólną tendencję spadkową seriali Marvela na Netfliksie, także w przypadku tej produkcji drugi sezon może decydować o „być albo nie być” kolejnych odcinków.

Czy diabeł też powie dobranoc?

Spokojny o swą przyszłość nie może być nawet Daredevil. To dość zaskakujące, zważywszy na ciepłe przyjęcie kolejnych sezonów przez krytyków i widzów. Serial ten dość powszechnie uważa się za najlepszą adaptację Marvela wyprodukowaną przez Netfliksa. Liczby są jednak bezlitosne. Zacznijmy od wzmianek w social media. W dniu premiery pierwszego sezonu na Twitterze i Instagramie pojawiło się około 275 000 wpisów. Drugi sezon zanotował spadek do 200 000, co jednak nadal pozostaje dobrym wynikiem, zwłaszcza iż zniknął efekt świeżości i zainteresowania nowością. Trzeci zapłacił chyba jednak za poprzednie nieudane marvelowe produkcje Netfliksa – w dniu premiery w mediach społecznościowych pojawiło się zaledwie 75 000 wpisów.

Netflix, Marvel, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019

Matt Murdock nie powinien w najbliższym czasie zakładać różowych okularów

Drugi sezon, co zaskakujące, zanotował wzrost widzów w porównaniu do pierwszego i pozostaje najchętniej oglądaną produkcją z uniwersum Marvela na Netfliksie. Tendencji wzrostowej nie udało się utrzymać. Stało się wręcz przeciwnie. W pierwszych tygodniach po udostępnieniu nowych odcinków Daredevil zanotował spadek o 57% w porównaniu do analogicznego okresu od premiery drugiej serii.

Liczby te mogą być trochę szokujące, głownie ze względu na fakt, iż wydawało się, że Daredevil cieszy się najbardziej oddanymi fanami spośród wszystkich przytoczonych tu seriali. Czwarty sezon nie został jeszcze potwierdzony. Choć wydaje się to kwestią czasu, należy zapobiegawczo nastawić się na to, że może okazać się ostatnią odsłoną historii Matta Murdocka.

Znikąd nadziei?

Przyszłość dla seriali Marvela na Netfliksie rysuje się raczej w dość ponurych barwach. Oglądane są one głównie przez fanów, rzadko sięgają do nich osoby niezainteresowane komiksami. Kolejny problem stanowią wysokie budżety, które wypadają niewspółmiernie do oglądalności. Zwiększyła się również konkurencja. Kiedyś baza Netfliksa była zdecydowanie mniejsza i łatwiej się było wybić. Obecnie w zalewie coraz to nowszych propozycji trudniej trafić produkcjom Marvela do casualowego widza. Sporą rolę odgrywać też może nasycenie widowni – kilka zbliżonych do siebie seriali osadzonych w tym samym uniwersum może się przejeść tym mniej wytrwałym. Szczególnie, gdy prezentowany przez nie poziom zaczyna spadać.

Netflix, Marvel, seriale, Festiwal Fantastyki Pyrkon, Pyrkon 2019

Czy Myszka Miki w swoich białych rękawiczkach przejmie produkcje Netfliksa?

Największa nadzieja dla nowojorskich bohaterów pochodzi z Myszogrodu. Właścicielem między innymi Marvel Entertainment i Marvel Studios jest The Walt Disney Company. Pod koniec 2019 ma ruszyć Disney+, serwis streamingowy należący do Disneya. Już wiadomo, że pojawią się w nim seriale z Zimowym Żołnierzem, Scarlet Witch i Lokim. Tu jednak rodzi się pytanie – czy gigant rozrywkowy będzie skory do posiadania w swojej bazie produkcji Netfliksa, czy jednak skupi się na rozwijaniu własnych projektów? Zwłaszcza, że pojawią się w nich postacie znane znacznie szerszemu gronu widzów. Seriale superbohaterskie z pewnością nie znikną z portfolio nadawców, gdyż mimo wszystko tematyka ta cały czas znajduje się na topie. Lata 2019 i 2020 mogą jednak przynieść rewolucję na rynku.

Czy Daredevilowi, Jessice Jones i Punisherowi uda się wyjść bez szwanku w starciu z najgroźniejszym przeciwnikiem – rynkiem medialnym? Nie odchodźcie od odbiorników!

 

Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco z naszymi wpisami na blogu!

Awatar autora

O autorze

Joanna Dziedzic

Jako dziecko zagubiła się w fantasy jak Alicja w Krainie Czarów i niczym Obieżyświat postanowiła zwiedzić wszystkie fantastyczne krainy. Kolekcjonuje książki jak Flash mandaty za prędkość. Optymistyczna jak Kłapouchy, energiczna jak Garfield z nutą gramatyki Yody. Nienawidzi zimna jak Anakin piasku, a pająki kocha równie mocno co Ron Wesley. Żeby przeczytać i obejrzeć wszystko co jej się marzy, musiałaby żyć tak długo, jak Legolas. Z tego powodu od wielu lat bezskutecznie próbuje zostać elfem. foto: Makove Love