Był niewielkiego wzrostu, ale miał do tego ogromny dystans. Nietypowa, mocno plebejska jak na aktora uroda, w połączeniu z dużymi oczami, obwisłą dolną wargą i pełnymi policzkami – automatycznie wywoływały uśmiech. Kłosowski, nawet gdy grał serio, wzbudzał wesołość, co stanowiło dla niego duże wyzwanie, bo widział się raczej jako dramatis persone.
„Byłem okropny, nie ma się czym chwalić”
W rodzinnej Białej Podlaskiej pracował u ojca w warsztacie rymarsko-tapicerskim jako terminator. „Byłem tzw. trudnym uczniem – wspomina w biografii „Z Kłosem przez życie” napisanej wspólnie z Jagodą Opalińską. – Uczyłem się słabo, z przedmiotów ścisłych miałem dwóje. Wagarowałem, bywałem arogancki, paliłem papierosy; jednym słowem, byłem okropny, nie ma czym się chwalić. Ale teatr zaczął na mnie dobrze wpływać, tak samo jak literatura. Kiedyś nauczycielka zadała mi za karę lekturę Sienkiewicza. Czytałem tom za tomem i odkryłem, że to mnie uspokaja. Jestem żywym przykładem na to, że teatr i literatura pełnią rolę wychowawczą”.
Marka aktora komediowego
Maksimum treści, minimum reklam
Czytaj wszystkie teksty z „Polityki” i wydań specjalnych oraz dziel się dostępem z bliskimi!
Kup dostęp