Wojciech Jurczak: Bez ośmiorniczek na kolację

26/06/2015 10:39

felieton ukazał się 18 czerwca w tygodniku Temat

Wiele razy na tym miejscu przekonywałem, że nasze życie na tak zwanej prowincji, czyli w Polsce B, C, D itd. jest lepszej jakości niż w wielkich miastach. W wypadku Szczecinka nie porównuję tylko czystości, czy jak kto woli jakości zapachowej - powietrza. Możemy za to bez nerwów obserwować z dużej odległości i dystansem to, co się wyprawia na tak zwanej górze i spokojnie mieć w nosie politykę. Niby wielką, a w rzeczywistości, jak obecnie, chodzi o dziwaczne ruchy pań i panów jeszcze póki co kręcących sterem. I sami się kręcący, jak przysłowiowy kot z pęcherzem. Dlaczego kot i pęcherz – nie wiem, ale tak się mówi. Mamy teraz niestający zgiełk na scenie politycznej, bryluje na jej rampie pocieszny pan z fotokopiami akt prokuratorskich pod pachą, rozbijający rząd. Z tego gościa usłużne rządowi media robią niemal seryjnego mordercę. To może irytować jednych, gdy drudzy zastanawiają się słowami wieszcza Adama: co to będzie, co to będzie. 

Otóż uważam, że nic nowego ani wielkiego nie będzie. W obecnych czasach nie jest najbardziej istotne, kto personalnie i partyjnie rządzi w naszym kraju. Podkreślam w naszym, a nie w tym kraju, jak pisują komentatorzy najważniejszej gazety w Polsce. Przez złośliwców nazywaną „ Nową Trybuną Ludu”. To na marginesie, a wracając do sedna uważam, iż rządzi teraz pieniądz, czyli coś, a nie ktoś. To moje prywatne zdanie, do którego mam prawo w imię wolności słowa oraz poglądów. Z tego co słyszę, coraz obficiej podzielanych przez rodaków, zwłaszcza tych, co często wykorzystują mózg. Jest tak – ku pocieszeniu i radości – właśnie na prowincji.

Pieniędzy u nas brak, nigdy ich nie było, kapitalizm mamy bez kapitału. Komunizm też mieliśmy bez komunistów, bo ich Stalin wystrzelał jeszcze przed drugą wojną. To tak jakby nawiasem, w odniesieniu do tego, co dzieje się i działo. U nas po staremu, mam na myśli propagandę. Właśnie propagandę, bo nie będę się wygłupiał używając nowej nazwy dla dziwacznych publikacji i podobnie idiotycznych jakoby złotych myśli.

Powiedziano i napisano, że ministrowie podsłuchani w knajpie przez kelnerów (powiedzmy) poza tym, że będąc na bani, pletli bzdury oraz dawali wyjątkowy pokaz cynizmu, chamstwa i arogancji – konsumowali ośmiorniczki. Niewyobrażalny delikates - sam smak. To miało dla mas zabrzmieć najbardziej przekonująco. Nie każda jednak masa jest ciemna. 

Ale póki co, natychmiast wyskoczył przed orkiestrę jeden bystry, nie byle kto, publicysta ekonomiczny chwytając rzuconą myśl w locie. Mianowicie pobiegł do sklepu Biedronka – jeszcze niedawno dla niezamożnych Polaków - i tam za 29,90 złotego kilogram kupił całą paczkę ośmiornicy, a nie jakichś tam ośmiorniczek. Ugotował to wedle załączonego przepisu, dodał ryż i miał obiad dla ośmiu osób. Za 7.49 złotego kilogram nabył także krewetki oraz mule – rarytasy, jakie również spożywali partyjno-rządowi dygnitarze. 

To o co pretensja do biesiadników – pyta pan żurnalista ekonomiczny, potrafiący dobrze liczyć, a znający się na gastronomii. PKP – czyli pięknie, kurcze, pięknie, ale pan kolega redaktor doktor traktor nie podaje ile w tamtej restauracji takie danie kosztowało. I to nie jest najistotniejsze. Biega o to, że rządowi konsumenci w lokalu „Sowa...” itd. za bibkę z tanimi w Biedronce, a kosztowymi w knajpie specjałami płacili służbowymi kartami płatniczymi. Czyli pieniędzmi moimi, Twoimi, naszymi – drogi podatniku i obywatelu, który ciągle musisz obywać się bez czegoś, a pilnować, by wystarczyło do końca miesiąca, do wypłaty, emerytury itp. Nieważne, czy oni jedli schabowego z kapuchą i pili pod śledzia lub ogórka. Ważne kto płacił. Zatem wywód kolegi redaktora w ogóle tego wątku nie poruszający trąci mi propagandową manipulacją oraz ściemą.

W krajach prawdziwej demokracji za podobny czyn, za niedopuszczalne wykorzystanie pieniędzy podatnika, prominent natychmiast idzie na trawkę. Sam przed laty byłem świadkiem nieco podobnej sytuacji w Kopenhadze, historii o nadużyciu władzy i nieuczciwości. Gdy wiceburmistrz wyremontował łazienkę w swym prywatnym mieszkaniu za pieniądze miejskie – stracił stanowisko w piętnaście minut. I tyle trwał strajk protestacyjny w tej sprawie podjęty przez tamtejsze związki zawodowe. U nas w tamtym czasie strajki przeciwko podobnemu postępowaniu czerwonej burżuazji – przypomnę tym co nie pamiętają - trwały nawet po kilka miesięcy nim delikwentów wywalano ze stanowisk. A teraz trzeba było roku, jak też przestrachu partii rządzącej przed oddaniem władzy, by usunąć nieuczciwych. Co kraj to obyczaj, jak widać u nas mocno zakorzeniony, nawet udoskonalony.

Jakże pięknie w konfrontacji z prominenckim bagienkiem prezentuje się nasz szczecinecki radny, który pieniądze podatników, otrzymywane z tytułu diet, nie zostawiając sobie nawet grosza na fajki, przekazywał na potrzeby uczących się zdolnych dzieciaków i inne cele społeczne. Na dodatek tym się nie afiszował. A nie mówiłem, gdzie życie ma lepszą jakość? Ukłony i szacun dla nas, szaraków bez ośmiorniczek na kolację.

foto: sxc.hu

Autor: Temat Szczecinecki

Reklama

Wojciech Jurczak: Bez ośmiorniczek na kolację - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Wojciech Jurczak: Bez ośmiorniczek na kolację. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".


Ostatnie video - filmy na Temat Szczecinek.com




Reklama
Reklama
Reklama